Cześnik i Rejent – charakterystyka Fredrowskich postaci (tekst)
| Akt I, scena 7 |
Papkin, Śmigalski, kilku służących z kijami, później Rejent i Cześnik w oknach
PAPKIN
Panie majster, proszę waści
Przyzwoicie, grzecznie, ładnie,
Nie murować tu napaści,
Bo mu na grzbiet co upadnie.
Po krótkim milczeniu
Wy zaś, drudzy, dobrzy ludzie,
Którzy młotki, piony, kielnie
W niepotrzebnym dzisiaj trudzie
Używacie arcydzielnie,
Idźcie wszyscy precz do czarta!
Po krótkim milczeniu
Będzie, widzę, rzecz uparta!
Ta hołota, jakby głucha,
Mego słowa ani słucha. –
No, Śmigalski! Nie trać czasu –
Ściągniej za kark! Weź narzędzie!
Grzecznie, ładnie, bez hałasu,
Niech wszystkiemu koniec będzie.
Nic się nie bój – ja za tobą.
Śmigalski posuwa się za służącymi ku Mularzom. – Papkin cofa się za róg domu
ŚMIGALSKI
Precz! Precz!
REJENT
W oknie
Stójcie! Co to znaczy?
ŚMIGALSKI
Cześniku, pan mój, kazać raczy,
Aby muru nie kończono.
CZEŚNIK
w oknie
Tak jest każę, bo mam prawo.
Dalej naprzód! Dalej żwawo!
Śmigalski posuwa się naprzód. – Papkin, który był wszedł, znowu się cofa za róg domu
REJENT
Jakie prawo?
CZEŚNIK
Jak kupiono
Mur graniczny, tak zostanie.
REJENT
Ależ, luby, miły panie
To szaleństwo z waszej strony –
I mur będzie naprawiony.
CZEŚNIK
Wprzódy trupem go zaścielę.
REJENT
do Mularzy
Kończcie śmiało, przyjaciele,
Gardźcie ze mną próżnym krzykiem.
CZEŚNIK
Chcesz więc bójki?
REJENT
Mój cześniku,
Mój sąsiedzie, luby, miły
Przestań też być rozbójnikiem.
CZEŚNIK
Co! jak! – Żwawo! Bij, co siły!
Śmigalski ze swoimi ludźmi wstępuje na mur. – Mularze cofają się tak, że bójka zostanie zakryta częścią muru całego
REJENT
Panie majster, ja w obronie –
Nic się nie bój! – Niechaj bije,
Kiedy go tam swędzą dłonie.
Dobrze! Dobrze! – po czuprynie.
Ot, tak – lepiej! Co się wlezie!
Nic się nie bój! – tego trzeba. –
Niechaj bije! Świat nie zginie!
Ja Cześnika za to skryję,
Gdzie nie widać ziemi, nieba.
CZEŚNIK
wołając za siebie
Hej Gerwazy! Daj gwintówkę!
Niechaj strącę tę makówkę!
Prędko!
Rejent zamyka okno
Ha, ha! Fugas chrustas![1]
No, Śmigalski, dosyć będzie!
Daj półzłotka albo złoty
Baserunku[2] dla hołoty,
Ale zabierz im narzędzie.
Dosyć, dosyć na dziś będzie.
Zamyka okno.
Po odejściu wszystkich Papkin, obejrzawszy się, że już nikogo nie ma, mówi ku murowi
PAPKIN
sam
Ha! Hultaje, precz mi z drogi,
Bo na miazgę was rozgniotę –
Nie zostanie jednej nogi.
A mam diablą dziś ochotę!
Wielu was tam? Chodź tu który!
Nie wylezie żaden z dziury?
O, wy łotry! O, wy tchórze!
Jutro cały zamek zburzę.
Wyjaśnienia:
[1] fugas chrustas – tu: uciekasz w krzaki
[2] baserunek – odszkodowanie